W piątek niewielką ekipą wzięliśmy udział w organizowanej przez grupę UNICAR Wielkiej Lubelskiej Roda Miesiąca. Trudno o trafniejszą nazwę, roda była bowiem wielka zarówno pod względem liczby capoeiristas zebranych na kameralnej salce Passa Passa Dance Studio jak i energii, którą robili. Serio, bycie tam i możliwość poznania i nawet tak krótkiego pogrania z kolegami i koleżankami z Chełma, Białej Podlaskiej, Zamościa i Lublina warte było ponad stówki kilometrów zrobionych w jedną stronę. Dziękujemy za wspólnie spędzony czas i na pewno nie zabraknie nas za miesiąc! Pozdrowienia!
Jest problem. Wiesz jaki? Za mało grasz w roda. Skąd wiem? Bo zawsze jest za mało, nigdy dosyć! Wstęp niczym z crossfitowych motywatorów, które osobiście coraz bardziej działają mi na nerwy. W tym jednak przypadku coś jest na rzeczy.
W człowieku jest tyle rzeczy, które mogą się popsuć...
Mówi się, że sport to zdrowie. No OK, ale czemu w takim razie wiecznie coś mnie boli? Serio, odkąd złapałem pierwszą kontuzję, a było to jakoś koło 2006 roku, nie miałem dłuższych etapów trenowania bez bólu. Skręciłem wtedy staw skokowy i do dziś mam w głowie to co czułem. Mocno bolało ale bardziej pamiętam ogólne zdziwienie faktem, że nie byłem w stanie poruszać stopą i utrzymać na niej ciężaru ciała pomimo całego wysiłku jaki w to wkładałem. Miewałem wcześniej różne stłuczenia, nadciągnięcia i takie tam pierdółki ale skręcenie stawu i wszystko co mu towarzyszyło było czymś nowym.
W Capoeira, gdziekolwiek jest praktykowana, znajdziemy wiele tradycji rodem ze jej kolebki- Brazylii. Jedną z przyjemniejszych i wywołujących zwykle u trenujących wiele radości jest nadawanie apelidos czyli portugalskich pseudonimów. W Capoeira Siao zasada jest taka, że swoją ksywkę alunos dostają w ciągu pierwszego roku treningów, zwykle podczas batizado, czyli ceremonii nadania pierwszego stopnia. Po otrzymaniu biało- żółtego sznurka staje się w środku roda, a wśród zaproszonych Mistrzów i Professorów trwa burza mózgów. Po około minucie wymiany pomysłów ktoś rzuca jakąś mniej lub bardziej trafioną ksywą ku ogólnej wesołości wszystkich obecnych. Oczywiście jak to bywa z wieloma zasadami w capoeira, także i w tym przypadku zdarzają się wyjątki. Zaczniemy jednak szybkim przypomnieniem.
Trenowanie capoeiry dość szybko przynosi efekty w postaci poprawy ogólnie rozumianej sprawności fizycznej. W moim przypadku było to na tyle odczuwalne, że nigdy nie przychodziło mi do głowy uzupełnianie capoeiry czymkolwiek. Gdy zaczynałem byłem jednak na tyle fizycznie sprawny, że nie było problemów z przyswajaniem podstaw, a wraz z kolejnymi miesiącami treningów sprawność ta wzrastała. Praktycznie nie miałem momentów, że nie byłem w stanie czegoś zrobić z powodu np. braku siły czy rozciągnięcia. Zrodziło to u mnie, początkującego capoeiristy, pewien sposób myślenia. W skrócie: "żeby polepszyć swoją capoeirę nie rób siłowni/basenu/jogi/czegokolwiek innego. Żeby polepszyć swoją capoeirę rób capoeirę".