sobota, 12 marca 2016

Mestre Bimba wdeptałby Cię w glebę!

   Mestre Bimba, Manoel dos Reis Machado, to postać doskonale znana wszystkim trenującym capoeira. Twórca capoeira regional, ojciec współczesnej capoeiry jest dla nas mniej więcej tym, czym dla jiujiteiros Helio Gracie, dla aikidoków Morihei Ueshiba, dla judoków Jigoro Kano czy dla karateków Masutatsu Oyama. Zauważyłem, że podobnie jak adeptom wymienionych sztuk walki, zdarza się nam robić z naszego "ojca założyciela" postać mityczną, niepokonanego wojownika, któremu dzisiejsi mistrzowie do pięt nie dorastają. Ale czy aby napewno tak jest?


   Podejdźmy do tematu racjonalnie. Mestre Bimba to postać bez wątpienia kluczowa dla współczesnej capoeiry. To człowiek, który nie bał się kwestionować wiedzy przekazywanej przez jego nauczycieli. Nie bał się eksperymentować, dodawać nowych elementów, które uważał za skuteczne oraz nauczać swoich uczniów w sposób odmienny niż sam był nauczany. Za samo to, za odwagę bycia pionierem należy mu się pamięć i szacunek. Ale czy serio uważasz, młody capoeiristo że capoeira Mestre Bimby była lepsza niż to co mamy dziś? Jeśli tak to wiedz, że o ile byłaby to prawda, jeśli Mestre Bimba okazałby się na prawdę lepszym technicznie capoeiristą niż dzisiejsi mistrzowie to oznaczałoby to jedynie tyle, że coś po drodze poszło fatalnie nie tak...

   O co mi chodzi? O proste prawo następstwa. Jeśli ktoś bierze się na poważnie za trenowanie innych, to powinien robić to najlepiej jak umie.Taki ktoś powinien przekazywać podopiecznym całą swoją wiedzę prowadząc ich tak, by nie powtarzali jego własnych błędów. Nie uważam się za nie wiadomo jakiego instruktora. Prowadząc jednak treningi w kilku sekcjach "dorobiłem się" już grupy osób, które to właśnie ze mną zaczynały swoją przygodę z capoeira i moją osobistą ambicją jest to, by ci alunos po roku treningów byli lepsi, niż ja byłem po dwóch latach. I to jest do zrobienia pod warunkiem, że potrafimy spojrzeć krytycznie na siebie samych. Potrafimy wskazać i nazwać błędy, które robiliśmy jako uczniowie i nie kazać naszym własnym uczniom ślepo powtarzać tych błędów. Kolejne pokolenia adeptów są w ten sposób coraz lepsze, a capoeira jako całość się rozwija!

   Wyobraźmy sobie natomiast taką sytuację, że Mestre Bimba wstaje z martwych i wdeptuje w glebę wszystkich obecnych mistrzów i profesorów. Co by to oznaczało? Że capoeira zamiast się rozwijać przechodzi regres! Że kolejni instruktorzy ślepo powtarzają błędy swoich nauczycieli. Że nie negują niczego, nie szukają nowej wiedzy, nie rozwijają się, a są jedynie ślepymi naśladowcami swoich poprzedników. 

   Dla mnie to byłoby trochę smutne. Wierzę, że to co robimy na treningach sprawi, że będziecie lepsi niż ja byłem w Waszym wieku i z Waszym stażem treningowym. Słyszałem kiedyś tekst w stylu, że "instruktor powinien czasem udowodnić co jest wart". Udowodnienie to miałoby polegać na wdeptaniu w glebę wszystkich dookoła.Jeśli instruktor nie potrafi wszystkich swoich alunos pozamiatać to dupa z niego, a nie instruktor. Uwierzcie, czekam na dzień, w którym dostanę od któregoś z Was porządny wycisk w roda. To będzie dla mnie najlepszym potwierdzeniem, że to co z Wami robię ma sens.

Miłego Weekendu!!!!



   

   

    

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz