Ja aktualnie wracam do ładu po warsztatach górskich. Było dość aktywnie, a dodatkowo wziąłem ze sobą kettla 28kg (dzięki Łukasz/MARGA SFG) więc jakoś się strasznie nie roztrenowałem ale z jedną rzeczą był problem. Wypadłem trochę z diety...
Część z Was pewnie wie, że od jakiegoś czasu staram się dopasować moją dietę do treningów. W ubiegłym sezonie miałem ich całkiem sporo i bez odpowiedniego odżywiania nie dałbym po prostu rady (starość nie radość...) ale dopiero teraz, po dwóch tygodniach wypadnięcia z diety widzę jak bardzo to jest ważne. Serio dzieciaki, drugi tydzień już dochodzę do ładu i nadal czuję się jak flak gdy przychodzi to treningu. A czułem się wcześniej jak młody bóg! Jeśli będziecie chcieli to rozpiszę się kiedyś głębiej o tym co zmiany w stylu odżywiania wniosły do moich postępów w capoeira, dziś jednak ograniczmy się do prostego wniosku:
Jeśli istnieją jakieś drogi na skróty, magiczne triki do przyspieszenia naszego capoeirowego progresu to z pewnością jednym z nich jest odpowiednie odżywianie!
Potwierdzone na własnej skórze info!
Pozdrowienia! Napiszcie jak Wam mijają wakacje i co tam w ogóle u Was.
Graduado E.T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz