poniedziałek, 15 lutego 2016

Legendy Capoeira cz.2 - Besouro

Besouro - film z 2009r.
   W weekendy mam zwykle więcej czasu na luźne grzebanie w internetach. Klikając w kolejne linki na kolejnych stronach można trafić w takie zakamarki sieci, o których jak najszybciej chciałoby się zapomnieć. Z drugiej strony jednak czasem znajduje się w ten sposób całkiem wartościowe rzeczy. Jakiś czas temu trafiłem tak na trochę konkretów dotyczących Capoeira Carioca, a dziś na podstawie moich weekendowych, internetowych wykopalisk na tapetę wpada kolejna z legend capoeira - Besouro.


   Na postać Besouro po raz pierwszy trafiłem gdy grzebiąc w historii capoeiry doszedłem do czasów "przed Mestre Bimbą". Narracja była wtedy mniej więcej taka: capoeira była zakazana, a praktykowali ją jedynie typy spod ciemnej gwiazdy. Walczyli z policją i ze sobą nawzajem, w ruch szły brzytwy, brudne uliczne sztuczki, a nawet tajemne rytuały candomble. Jest to afrobrazylijska religia, podobna trochę do haitańskiego voodoo, której kapłani sobie znanymi sposobami potrafili między innymi sprawić, by wybrana osoba stała się niewrażliwa na jakiekolwiek obrażenia, by miała "Corpo Fechado" (por. zamknięte ciało). Nasz bohater, oprócz niesamowitej biegłości w capoeira, miał być właśnie posiadaczem owego mitycznego Corpo Fechado. Jak widzimy, Besouro to capoeirowa legenda pełną gębą!

   Jestem dość racjonalnym gościem więc podchodzę raczej sceptycznie do tego typu rewelacji. Historia o Besouro, capoeiriscie, którego kule się nie imały, trafiła w mojej głowie do wspólnej przegródki z Robin Hood'em oraz księciem Popielem, co go myszy zjadły. Innymi słowy, nie ciągnąłem tematu. Aż do wczoraj, gdy grzebiąc po internecie trafiłem na informacje, które skłaniają do spojrzenia jeszcze raz na Besouro, tym razem jak na całkowicie realną postać.

   Manoel Henrique Pereira urodził się w połowie lat 90-tych XIX wieku w Santo Amaro w rodzinie byłych niewolników. Bardzo wcześnie rozpoczął naukę capoeiry pod okiem Mestre Alipio (również ex niewolnika) w Trapiche de Baixo, najbiedniejszej dzielnicy Santo Amaro. Z upływem lat chłopiec dorastał, stając się coraz lepszym capoeiristą i coraz bardziej rozpoznawalnym w okolicy zawadiaką. Poprzez swój styl bycia- nieustające konflikty ze stróżami prawa oraz miejscowymi plantatorami dorobił się przezwiska Besouro. Jest to gatunek żuka, który z jednej strony boleśnie kąsa, z drugiej potrafi błyskawicznie odlecieć i zniknąć z oczu gdy znajdzie się w tarapatach. Biorąc pod uwagę historie opowiadane przez ludzi znających osobiście Besouro, apelido było jak najbardziej trafne.

   W tamtych czasach życie byłych niewolników nie należało do najłatwiejszych. Bez jakiegokolwiek wykształcenia zmuszeni byli wykonywać najprostsze i najbardziej niewdzięczne prace często nie dostając za to nawet pieniędzy, a jedynie kwaterę i wyżywienie. Jedna z historii opowiedzianych przez Mestre Cobrinha Verde (Rafael Alves Franca), kuzyna i ucznia Besouro, mówi o sytuacji gdy właściciel plantacji odmówił pracownikom umówionej wcześniej wypłaty. Kto protestował, dostawał baty od ochroniarzy. Besouro jednak przemocą wymusił na właścicielu wypłatę po czym zniknął z okolicy unikając powiadomionej o wszystkim policji. Inny incydent miał miejsce w Largo de Santa Cruz. Besouro miał zmusić jednego z policjantów do wypicia dużej ilości alkoholu po czym, w stanie upojenia kazał wracać przez całe miasto na posterunek ku uciesze lokalnych mieszkańców. Po tym fakcie, za Besouro został wysłany uzbrojony oddział pod dowództwem niejakiego Cabo Jose Costa, z zadaniem pojmania capoeiristy żywego lub martwego (tak, policja się wtedy nie patyczkowała). Gdy tylko znalazł się w zasięgu wzroku policjanci otworzyli ogień. Besouro padł na ziemię, gdy jednak stróże prawa podeszli bliżej by dokonać inspekcji ciała, błyskawicznym ruchem wyrwał broń pochylającemu się nad nim funkcjonariuszowi i rozbroił jego zaskoczonych kolegów. Cały oddział wrócił na posterunek bez broni. Broń wróciła następnego dnia przyniesiona pod drzwi komendy przez samego Besouro jako forma kpiny z nieudolności policji.

   Korupcja stróżów prawa oraz ich często brutalne i niesprawiedliwe podejście do czarnoskórej ludności sprawiały, że dzięki takim wyczynom Besouro zaczął szybko wyrastać na miejscową legendę. Niezwykła zdolność do wychodzenia bez szwanku z nieciekawych sytuacji (jak np przytoczony incydent gdzie strzela do niego oddział policji!) połączona z ostentacyjnym noszeniem patua, rodzaju amuletu ochronnego wyznawców candomble, sprawiła, że powszechnie wierzono, że Besouro posiada Corpo Fechado i jest nietykalny. 

   Czy on sam w to wierzył? Być może nonszalancja z jaką stawał do konfrontacji z liczniejszymi i często uzbrojonymi oponentami wynikała właśnie z wiary we własną nietykalność? Trudno powiedzieć. Pewne jest, że budowało to jego legendę zbawcy czarnoskórej ludności. Dona Dormelinda, mieszkanka Santo Amaro pytana kiedyś o Besouro stwierdziła, że gdy pojawiał się na ulicach zamykano okiennice. Był szanowany jednak wzbudzał też strach co na pewno przysparzało mu wrogów. Jednym z nich był lokalny plantator Dr. Zeca, który jak się przyjmuje, postanowił ostatecznie pozbyć się kłopotliwego capoeiristy. Wynajął Besouro jako posłańca by dostarczył list do jego przyjaciela, właściciela plantacji Maracangalha. Zeca wiedział, że Besouro jest niepiśmienny, list zawierał więc jedynie polecenie zabicia doręczyciela. Po przybyciu na miejsce, adresat poprosił go by poczekał do następnego dnia na odpowiedź, wskazał pokój na nocleg, sam natomiast przygotował zabójstwo. W nocy skradziono patua noszone przez Besouro, a nad ranem na capoeiristę czekało 40 mężczyzn uzbrojonych m.in. w noże z drzewa tucum. Według wyznawców candomble tylko takie są w stanie zranić posiadacza Corpo Fechado. Chciano się upewnić, że tym razem Besouro nie uniknie śmierci. Jak mówi legenda, nad ranem wybucha walka, w ferworze której niejaki Eusebio de Quibaca zadaje drewnianym nożem pchnięcie z zaskoczenia, po którym Besouro ginie.

   Wydarzenie to miało mieć miejsce w 1924 roku, w czasach gdy w Bahia działali już Mestre Bimba i Mestre Pastinha. Problem w tym, że o ile ich działalność jest oficjalnie udokumentowana, historie o wyczynach Besouro oraz jego śmierci pozostają w znacznej części w sferze mitów. Niektórzy z badających historię Besouro wysnuli nawet hipotezę, że postać ta powstała jako miejscowa legenda, do której kolejne osoby, które "znały kogoś, kto znał go osobiście" dokładały kolejne cegiełki. Pogląd taki dominował do momentu, gdy badający temat Antônio Liberac Cardoso Simões Pires znalazł w archiwach stanu Bahia dokument sądowy mówiący o Manoelu Henrique Pereira, nazywanemu Besouro, który był oskarżany o napaść. To już jest coś! Mamy zahaczenie całej legendy w rzeczywistości poprzez oficjalne potwierdzenie istnienia osoby Besouro. Ciekawy jest też inny oficjalny dokument wymieniający naszego bohatera- szpitalny akt zgonu o treści:

Manoel Henrique, ciemny mulat, samotny, wiek 24, urodzony w Urupy, zamieszkały: Plantacja Maracangalha,(...) przyjęty dnia 8 lipca 1924, godzina 10:30, zmarł o 7 wieczorem, z powodu rany kłutej jamy brzusznej.


   Przypadek? Nie sądze ;) W końcu w każdej legendzie jest ziarenko prawdy. W legendzie Besouro mamy jak widać tych ziarenek coraz więcej.



   

   



   

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz