czwartek, 28 września 2017

Pauza w treningach czyli kiedy trzeba sobie dać po hamulcach. I kiedy NIE WOLNO!

Pauza w treningach... Co ja mam zrobić ze swoim życiem?
   Dość mocno się przeziębiłem i aby móc dalej egzystować muszę zrobić dzień pauzy. Niby to tylko jeden dzień i to w dodatku taki, że nie prowadzę żadnych treningów więc jedyne co mi wypadnie to jakieś tam moje osobiste machanie kettlem. Mimo wszystko jednak, jak zwykle zresztą gdy moje treningowe plany się sypią, czuję się jakby mi ktoś w mordę dał. Zawsze miałem ten problem- nie umiałem pauzować. Dalej w sumie nie umiem ale nauczony doświadczeniem wiem, że nie wychodzi się na takim podejściu najlepiej więc gdy trzeba zrobić stop to po prostu robię stop chociaż to nie łatwe. Z wiekiem jednak człowiek mądrzeje.


   Kiedyś takie przypadki jak ja zdarzały się częściej. Ludzie nakręceni na treningi do tego stopnia, że praktycznie żadna choroba, żadna kontuzja ani żadna niedyspozycja nie była w stanie sprawić, że nie przychodzili. Trening trzeba zrobić nawet z gorączką, gilami na brodzie, grypą jelitówką, anginą, zakwasami, że ledwo można było łazić... Wiecie, tacy goście, u których w sportowym słowniku nie istnieje słowo przerwa. Tacy co jak stawy, mięśnie czy ścięgna sygnalizują poprzez ból, że coś jest nie tak to zamiast usiąść na tyłku smarują bengajem i dalej ognia na trening. 

   To hardkorowe? Nie, to głupie. Jeśli jesteś taką osobą to posłuchaj się mnie, takiego jak ty chorego psychopaty i nie idź na trening. Jesteś chory? Nie przychodź. I tak nie poćwiczysz, a jedynie pozarażasz innych i sprawisz, że zamiast leczyć się tydzień będziesz się leczyć dwa. Siedź w domu, zrób wszystko żeby się jak najszybciej ogarnąć i wracaj w pełni sił i nie martw się. Nikt jeszcze nie zaliczył regresu przez tydzień pauzy. Masz coś stłuczone, naciągnięte lub nadwyrężone? Oszczędzaj to! Nie czekaj aż rozwali się na dobre tylko daj sobie czas na regeneracje. Pograj na instrumentach, poćwicz coś innego delikatnie. Nie ma sensu się katować bo koniec końców wychodzi się na tym gorzej.

   Każdy z nas potrzebuje czasem przerwy. Należy jednak pamiętać, że kryje się w tym pewien podstęp. Istnieje pewna subtelna granica między koniecznym i potrzebnym dla regeneracji organizmu okresem pauzy, a zwykłym szukaniem sobie wymówek by olać trening. Robienie postępów treningowych wymaga dyscypliny, a nad nią trzeba pracować. Dyscyplina treningowa polega na tym, że musisz robić to co musisz nawet wtedy, gdy nie masz na to ochoty. Każdy ma z nią problem i jednym z większych wyzwań mentalnych jakie przed nami stoją jest poradzenie sobie z tym. Gdy nasz organizm mówi, że chce przerwę to zróbmy ją ale najpierw upewnijmy się, że naprawdę jej potrzebujemy. Czasem też konieczność odpuszczenia treningu czy kilku wynika z całkiem innych niż zdrowotne przyczyn, na które nie mamy wpływu. 

   Niestety tak to się często dzieje, że z małych przerw robią się duże przerwy. Wiecie, takie na zasadzie "dwa tygodnie chorowałem, a tydzień miałem dużo zadane w szkole i w ogóle dużo do roboty i chyba trochę boli mnie noga to już nie opłaca mi się przychodzić na ostatni tydzień więc zacznę od przyszłego miesiąca". Znamy to, co nie? Jeśli jesteś na etapie, że każdy, nawet najmniejszy problem (bez jakiejkolwiek próby poradzenia sobie z nim) staje się pretekstem do nie zrobienia tego co trzeba to mam złą wiadomość. Jesteś na równi pochyłej. Nie będziesz robił postępów w takim tempie jak inni. Pojawi się przez to zwątpienie, które spowoduje, że jeszcze trudniej będzie Ci zebrać się do solidnej pracy. To takie błędne koło. Jedni kręcą się w nim dłużej, inni krócej ale finał jest zawsze ten sam- któregoś dnia zrezygnujesz. Będziesz jednym z tych 99 na 100, którzy rezygnują. Uciekaj z tego koła póki jeszcze czas!!!

   Po latach bezsensownego zajeżdżania się na treningach udało mi się znaleźć swój punkt równowagi w kwestii pauzowania. Wiem kiedy muszę przestać, a kiedy nie mogę. Szukając swojego pamiętaj, że hardkorowe zasuwanie na treningi z 40sto stopniową gorączką jest taką samą skrajnością jak olewanie treningów z powodu, że dziś mam gorszy dzień bo koleżanka powiedziała że jestem gupi! A ze skrajności nie wynika zwykle nic dobrego. I tym optymistycznym akcentem sobie zakończymy mój wylew z okazji chorobowego dnia pauzy.

Samych udanych treningów!
Grad. E.T.

   
   




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz