czwartek, 8 października 2015

Capoeira i siłka/basen/joga/crossfit/cokolwiek innego co uzupełni treninigi ;)

Photo by Instrutor Cajuero
    Trenowanie capoeiry dość szybko przynosi efekty w postaci poprawy ogólnie rozumianej sprawności fizycznej. W moim przypadku było to na tyle odczuwalne, że nigdy nie przychodziło mi do głowy uzupełnianie capoeiry czymkolwiek. Gdy zaczynałem byłem jednak na tyle fizycznie sprawny, że nie było problemów z przyswajaniem podstaw, a wraz z kolejnymi miesiącami treningów sprawność ta wzrastała. Praktycznie nie miałem momentów, że nie byłem w stanie czegoś zrobić z powodu np. braku siły czy rozciągnięcia. Zrodziło to u mnie, początkującego capoeiristy, pewien sposób myślenia. W skrócie: "żeby polepszyć swoją capoeirę nie rób siłowni/basenu/jogi/czegokolwiek innego. Żeby polepszyć swoją capoeirę rób capoeirę". 



   Zamiast poświęcać godzinę na bieganie celem poprawienia kondycji lepiej przez ten czas porobić sekwencje lub nawet samą ginga. Kondycja wzrośnie, a przy okazji utrwalisz sobie odpowiednie wzorce ruchowe. Zamiast przez godzinę przerzucać żelastwo na siłowni potrenuj floreios, które angażują górne partie mięśni. Bogactwo technik capoeiry jest na tyle obfite, że na wszystko się znajdzie lekarstwo. Poza tym byłem i jestem raczej zwolennikiem specjalizacji (na ile jest to możliwe w capoeirze- dyscyplinie bardzo mocno przekrojowej). Jeśli chcesz być dobry w zbyt wielu rzeczach na raz to w konsekwencji w każdej będziesz średni.

   W taki mniej więcej sposób sobie całe życie główkowałem. Nigdy nie byłem wielkim fanem uzupełniania capoeiry czymkolwiek jednak ostatnio coś we mnie pękło. Wziąłem się za kettlebells. Raczej z ciekawości, bo nie spodziewałem się jakiegoś zatrważającego wpływu na poziom mojej capoeiry. Postanowiłem jednak przez miesiąc solidnie popracować kettlem. Efekty? Nie nauczyłem się niczego nowego z zakresu capoeiry ale za to wszystko co umiałem wcześniej robię dziś dużo lżej i z większą kontrolą. Nie wiem za bardzo jak to opisać- po prostu wszystko wychodzi mi jakoś "łatwiej". Bardzo mi się to spodobało! Efekt wzrostu siły i koordynacji spowodowany treningiem z kettlem? Zapewne tak. I zapewne nie uzyskałbym tego efektu robiąc w tym czasie (tj. 5 razy w tygodniu po około 30 minut) dodatkowe treningi "capoeirowe". 

    Coś bym jednak zyskał, np drillując w tym czasie jakąś technikę. Wczoraj sobie nad tym główkowałem starając się zrobić taki, nazwijmy to "rachunek utraconych korzyści". W pewnym momencie dotarło do mnie jednak, że to najzwyczajniej bez sensu. Porobiłem kettlem i miałem przy tym radochę. Jestem dzięki temu silniejszy i sprawniejszy co przełożyło się pozytywnie na capoeirę. Może czas zacząć myśleć o tych wszystkich siłowniach, stretchingach i innych jogach nie jak o konkurencji dla capoeiry, a jako narzędziach do doskonalenia się w niej? Człowiek chyba jednak z wiekiem mądrzeje.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz