wtorek, 3 listopada 2015

Teoria ściany

    Nie najlepiej ze mną ostatnio, przynajmniej jeśli chodzi o treningi. Słaba forma, kiepsko z motywacją i zero progresu. Z początku pomyślałem, że to coś w stylu jesiennej depresji ale nie- to chyba po prostu "ściana". Nazywam tak przypadłość, na którą często zapadają capoeiristas z około rocznym stażem. Głównym objawem jest totalny brak motywacji do treningów i chociaż z czasem przechodzi, ma tendencje do nawrotów. Jeśli jeszcze Cię to nie trafiło to spokojnie, na pewno trafi. I będzie wracało. O co chodzi z tą ścianą? Oto moja teoria.


   Zaczynając swoją przygodę z capoeira jesteśmy jak czysta kartka. Na każdym treningu uczymy się czegoś nowego, a obserwując osoby z dłuższym stażem widzimy na własne oczy co jest jeszcze przed nami. Grzebiemy w internecie, szukamy nazw technik, piosenek, tutoriali, filmów z rodas itp. Chłoniemy wszystko jak gąbka i mamy kupę frajdy z każdego kolejnego elementu czy techniki jaką udaje nam się zrobić w rodaNa własne oczy widzimy swoje postępy bo możemy je zmierzyć liczbą kolejnych poznanych kopnięć, uników, przejść, floreios czy obaleń.

   Ta wesoła przygoda polegająca na odkrywaniu capoeiry trwa różnie ale zwykle około roku. A potem? Ściana! To moment, w którym poznaliśmy już wszystkie podstawowe techniki i potrafimy je w miarę poprawnie zastosować w roda. Jest jeszcze cała gama technik zaawansowanych ale te jakoś nie przychodzą tak łatwo jak podstawy. Wymagają przygotowania fizycznego, rozciągnięcia, lepszej koordynacji czyli tych rzeczy, których nie zdołaliśmy jeszcze w ramach treningów wypracować. Drillowanie technik, które już znamy nie daje takiej satysfakcji jaką dawało ich poznawanie. Wraz z opanowaniem podstaw przestajemy w tak oczywisty sposób widzieć własne postępy. Możemy kopnąć meia lua de compasso po 20 razy na stronę ale to i tak nie to samo co kopnąć je pierwszy raz. Za pierwszym razem była frajda i duma z opanowania nowej rzeczy - póżniej już tylko drill...

   Pojawia się zniechęcenie i brak wiary w to, że robi się postępy. Wydaje nam się, że doszliśmy do ściany, do granicy swoich możliwości w capoeira. Nieudane próby nauczenia się bardziej zaawansowanych technik jeszcze to poczucie pogłębiają. Niektórzy myślą sobie: "kurde, od 2 miesięcy nie nauczyłem się niczego nowego... chyba się do tego nie nadaje". I na tym etapie często rezygnują! Lub idą na coś innego gdzie od początku zaczynają z czystą kartką, przechodzą etap euforii z szybkiej nauki nowych rzeczy, a po roku ściana i historia się powtarza. Zdarzyło wam się spotkać takich wszechstylowych wymiataczy co w wieku osiemnastu lat trenowali już Karate, Capoeirę, TKD, BJJ i sami już nie wiedzą co jeszcze? To właśnie z dużym prawdopodobieństwem Ci, co rezygnują jak dochodzą do ściany ale to temat na inną historię...

   Jak sobie ze ścianą poradzić? Po pierwsze, należy sobie uświadomić że to ABSOLUTNIE NORMALNA sprawa. Ja przechodziłem przez etapy ściany chyba ze trzy razy i dalej trenuje chyba właśnie dlatego, że jestem świadomy, że od pewnego momentu tak właśnie odbywa się progres. Stopniowo i etapami. Trzeba po prostu robić swoje i cieszyć się tym. Nie trenujemy dla innych, trenujemy dla siebie! Zamiast zamartwiać się tym co potrafią inni czy czego nowego się nauczyli idź pograj w roda i porób to co umiesz. Z każdą kolejną grą robimy postępy. Może tego nie widać ale ostatecznie każda gra sumuje się na końcowy efekt. I cieszmy się tym- to najważniejsze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz